Podziękowanie Prezesa Koła Andrzeja Kutkiewicza
- Wtorek, 31/05/2022
„ Jeśli żywot na świecie szczęśliwy
Nie może być inszy jeno być myśliwy…”
Samuel Twardowski
Ten cytat był dla mnie szczególnie ważny i odzwierciedlał moje podejście do łowiectwa, które traktowałem jako ogromną przyjemność poprzez bliskość obcowania z przyrodą, możliwość przebywania wśród Kolegów którzy zawsze byli pasjonatami łowiectwa w dobrym rozumieniu tejże pasji, cechowała ich koleżeńskość, dbałość o odpowiednią wiedzę i jakość myślistwa. W tej atmosferze, w czerpaniu z Ich doświadczenia, odpowiednich sposobów zachowania, wzajemnego szacunku wobec szeroko rozumianego otoczenia myśliwych / mam tu na myśli rolników z nami sąsiadujących, administrację sprzyjającą łowiectwu, Szkoły z ich uczniami itp. itd../ przeleciało mnie ponad czterdzieści cztery lat w łowiectwie , w Kole Łowieckim „Jenot” w Pasłęku. Muszę dodać ,że ponad 40 lat uczestniczyłem w pracy Zarządu Koła /początkowo jako Skarbnik, potem jako Prezes Koła./nieprzerwanie i z satysfakcją…
I stało się… 14 lutego 2022 r. w związku z podeszłym wiekiem i stanem zdrowia złożyłem rezygnację z pełnienia funkcji Prezesa Koła. Można to rozumieć jako …”zejście ze sceny niepokonanym….” W pewnym sensie pustkę wypełnia mnie przemożna chęć napisania paru słów wspomnień o tym minionym czasie, o wspaniałych Kolegach, którzy już odeszli do Krainy Wiecznych Łowów ….
Prawdopodobnie nie uda mnie się dochować chronologii w tym względzie, ale nie będzie to miało większego znaczenia.
Gabryś Głuch, wieloletni Łowczy w naszym Kole /jeszcze wtedy Nr 2 w nazwie Koła/ doskonały znawca dzików, potrafił bezbłędnie wytyczać pędzenia w polowaniach, wspaniały kucharz i gawędziarz, nikt tak jak On nie potrafił przyrządzać dziczyzny, dosmaczać smażonych opieniek itp. Zawsze można było Go spotkać przy starych domkach, wypić z Nim kawę i posłuchać przeróżnych opowieści. Z racji, że miałem dobre psy, czasami jeździliśmy z Gabrysiem na kaczki / na tzw. sady /- wyśmienicie strzelał do pióra…
Jan Mańko, również znakomity Łowczy w n.Kole / wtedy wybory odbywały się co 2 lata/ z kolei znawca samców zwierzyny płowej. Posiadał w swojej kolekcji złoto i srebrno- medalowe trofea. Był też doskonałym wędkarzem i znakomicie przyrządzał ryby.. Bardzo często bywałem w Jego gościnnym domu i równie często grywaliśmy w karty przy kieliszeczku. Zdawał się być wymagającym i srogim ale jednocześnie szlachetnym Kolegą...
Tadeusz Rudziński, wieloletni Prezes Koła, miało się wrażenie że był nim zawsze. Doświadczony, towarzyski i koleżeński myśliwy, wychowawca wielu pokoleń myśliwych. Tadeusz od zawsze był działaczem w strukturach Wojewódzkich, Okręgowych PZŁ, uczestniczył w Komisjach egzaminacyjnych, wyceny trofeów itp. Prezes Rudziński był doskonałym strzelcem, wielokrotnie reprezentował Okręg w Mistrzostwach Polski w Strzelaniach Myśliwskich. Miałem przyjemność kilkakrotnie uczestniczyć w Zawodach będąc z Nim w ekipie. Rzadko się spotyka takich Myśliwych, jakim bez wątpienia był Tadeusz…
Henryk Mikołajczyk, Łowczy Koła w czasie budowy domu myśliwskiego w miejscowości Bielica-kolonia. Od Jego imienia uchwalono nazwę „Henrykówka”, zmiana nazwy naszego Koła to też za „pośrednictwem” Henia, który w jednym z miotów pozyskał dwa jenoty / bodajże pierwsze w historii polowań w n/Kole… Pamiętam jak razem z Heńkiem szukaliśmy materiałów do budowy, drewna na konstrukcję budynku, który w zamiarze budowany był w tzw. pruskim murze, odpowiednich cegieł /odwiedziliśmy w związku z tym wiele cegielni/. Zapał jaki przejawiał Heniek dla idei budowy był godny podziwu. Świetny kompan, zaangażowany Łowczy i kompetentny budowniczy, społeczność Koła wiele Mu zawdzięcza….
Lucjan Szokal - w krótkim okresie był Prezesem zarządu Koła, ale też przez kilka kadencji był Przewodniczącym Komisji Rewizyjnej. Stonowany, cieszący się autorytetem wśród kolegów myśliwych za głęboką wiedzę, doświadczenie i empatię….
Mikołaj Skrzypiec – gościnny, serdeczny Kolega, doświadczony myśliwy i doskonały strzelec. Brał kilkukrotnie udział w zawodach strzeleckich- szczebla powiatowego.
Andrzej Bondaruk – również gościnny, zawsze uśmiechnięty, drzwi Jego domu były zawsze otwarte dla kolegów myśliwych. Będąc w łowisku w rannych godzinach, można było spotkać Andrzeja, który szukał krów jadąc powolutku swoim ciągnikiem /w kabinie zawsze leżała dubeltóweczka, tak na wszelki wypadek/…
Franciszek Sitarz – Jego słynne powiedzonko: „ranek to Panek jak mówi Franek” było przez Niego urzeczywistniane w praktyce, preferował poranne polowania. Gawędziarz, etyczny i doświadczony myśliwy. Sztucer zabierał ze sobą podczas gdy udawał się do młodnika” aby nawozić” świerczki. Podobno kiedyś w takiej sytuacji pozyskał dzika!....
Stanisław Lemański – wyjątkowo przyzwoity Kolega, wyróżniający się hojnością w pomocy dla wszelkich inicjatyw w Kole. Nigdy nie „gonił” za efektami w pozyskiwaniu zwierzyny i profitami z uprawiania myślistwa. W Jego gospodarstwie rolnym, dziki często wyrządzały dotkliwe szkody ale Stanisław nigdy nie próbował wystąpić o odszkodowanie. Jego urok osobisty, życzliwość pozostanie w pamięci kolegów….
Wspominam także Kolegów, którzy odeszli do Najpiękniejszej kniei, dla których łowiectwo było prawdziwą pasją – nie opisywanych powyżej – jak: Janusz Młynarczyk, Ryszard Horoszkiewicz, Mieczysław Niegowski, Jan Piotrowicz, Henryk Gibalski, Eugeniusz Turczyk, Wladysław Ławrowski, Alfons Wojciechowski, Bogusław Zielonka, Andrzej Stocki i innych, wspaniałych myśliwych naszego Koła, którzy z pewnością pozostawili po sobie wiele zasług i wspomnień …
Jest taka zasada, że „ nie należy się smucić z powodu odejścia zmarłych, ale być wdzięcznym, że żyliśmy z nimi”…
Z rzewnością wspominam „ rykowiska”, które organizowaliśmy jeszcze w starych domkach, z doskonałą kuchnią Gabrysia, poranne budzenia i rozjeżdżanie się po poszczególnych uroczyskach, wieczorne nasłuchiwanie ryku jeleni byków, ich walki na Słobickich łąkach….
Podobnie polowania na kaczki z synem Maćkiem, Stefanem Łagodzińskim, wielokilometrowe wędrówki z psem i powroty z pełnymi trokami kaczek. Stawki na łąkach Marianki, Robit aż pod Łukszty, wszystkie „dołki kukurydziane”, stawy na wąwozach były przez nas i doskonałego psa Morusa opolowywane z sukcesami. A propos Stefana, to największy znawca gęsi. Polowania na gęsi, poranne rozstawianie Kolegów przez Stefana na stanowiskach / z ogromnym znawstwem zwyczajów i zachowań gęsi / to była zawsze ogromna przyjemność. Wracając do Psów, które towarzyszyły nam w polowaniach na kaczki, piżmaki, gęsi, dziki itp. – muszę o nich wspomnieć: cocker spaniele Bella i jej córka Nela, wspaniałe towarzyszki polowań, szczególnie Nela, zwariowana na tle polowań na kaczki i piżmaki , doskonale płoszyła i pięknie aportowała, potrafiła zdjąć kaczora z widełek gałęzi dużej łozy / myśmy go nie zauważyli/. Morus – foxterier, dostałem go/ już dorosłego/ od Pana Pierchorowicza i od pierwszego dnia u nas, bez szkolenia – był doskonały, mądry, nie było dla niego przeciwnika. Odmawiał płoszenia kolejnych trzcinowisk widząc, że już wszyscy mają pełne troki / po prostu odwracał się do nas tyłem i tylko spoglądał nie reagując na nasze prośby i polecenia/. Terra – piękna jagdterierka – przyniosła ją do naszego domu córka Kasia, suczka była b.zabiedzona, zapchlona i wystraszona. Odwdzięczyła się nam piękną pracą w norach. I wreszcie Bej – piękny, brązowy wyżeł niemiecki. Doskonały, wyszkolony przeze mnie aporter, płochacz o przepięknej stójce- cudowny, nieodżałowany towarzysz naszych polowań. Bej był poważnie raniony przez postrzelonego dzika, odyńca, który był raniony breneką strzelaną przez Maćka na kolonii-Marianka. Dzik przeszedł parę kilometrów i dopiero na trzeci dzień, ponownie wytropiony w tarninach wąwozowego stawu- padł już od sztucerowego strzału syna. Śmiertelnie raniony, w agonii zaciął kłami Beja, który do niego doskoczył. Potężnie ranionego Beja zszywał nasz kolega –weterynarz, Kol. Wysokiński. Bej doczekał potem z nami psiej starości. Wszystkie te kochane przez naszą Rodzinę pieski, towarzyszące pięknym polowaniom, polują teraz na Zielonych Łąkach…. Aktualnie jest z nami, ulubieniec Wisi, beagle Short – pies rasy myśliwskiej, a i owszem dużo myśli ! .. o jedzeniu.,
Rozpisałem się o psach, które towarzyszyły nam w polowaniach. Byłbym nieuczciwy nie wspominając o upolowanej zwierzynie, wiadomo że, cieszyły mnie pozyskane trofea: „złotomedalowy” rogacz, czy „srebrnomedalowy” odyniec, wieniec jelenia-byka itp. ale też wiele innych rogaczy, saren-kóz, dzików, zajęcy, które pozyskiwałem podczas polowań zbiorowych i indywidualnych.
Pragnę napisać kilka zdań o aktualnej sytuacji w PZŁ, o swoich spostrzeżeniach oraz wątpliwościach dotyczących dalszego istnienia i przyszłości Zrzeszenia. Zmiany polityczne, które przetoczyły się przez nasz Kraj, nie były bez wpływu na warunki w jakich znalazł się Związek Łowiecki. Poszukiwanie wyimaginowanego „wroga” odbyło się również kosztem myśliwych, których raptem zaczęto nazywać „mordercami’, rozpoczęła się raptem - nomen omen – „nagonka” w prasie, telewizji itp. ukazująca łowiectwo w niesprawiedliwie złym świetle. W błyskawicznym tempie rozpoczęła się wymiana kadr w organach Związku, zastępowanie kompetentnych i doświadczonych działaczy miernotami – było nagminne i nadal trwa. Życie w okręgach i kołach toczy się swoim torem ale niepewność w jakim kierunku potoczą się sprawy łowieckie dotyczy wszystkich, a wątpliwości co czeka społeczność myśliwych nie pobudzają do działania. Bylejakość ma wpływ na” dochodzenie do głosu” osób niekompetentnych, niezaangażowanych i nieetycznych. Większość myśliwych nadal realizuje swoje obowiązki należycie, czynnie uczestniczy w zwalczaniu afrykańskiego pomoru świń itp. Niemniej jednak nie jest nam obojętne to co dzieje się na szczytach władzy i ciągle liczymy na mądre, kompromisowe i wyważone rozwiązania decydujące o przyszłości łowiectwa. Nie wolno zapominać o wiekowej tradycji, wpływu łowiectwa na kulturę, ochronę przyrody, ochronę gatunkową dzikich zwierząt, dbanie o prawidłową, zrównoważoną gospodarkę łowiecką itp
Wracam do wspomnień dotyczących naszego Koła, które w tym roku obchodzić będzie Jubileusz 75-lecia istnienia, działalności, aktywności poszczególnych członków itp.. O wielu Kolegach już pisałem, niemniej jednak moim obowiązkiem jest wymienienie myśliwych aktualnie angażujących się w działalność Koła i tworzenie jakości i dobrostanu KŁ „Jenot”: Zbigniew Perłowski, Jan Adamczyk, Jan Chłopicki, Mariusz Murawski, Franciszek Strzelecki, Tadeusz Ratyński, Ryszard Gajownik, Eugeniusz Kogut, Aleksander Koniecko, Henryk Koniecko, Krzysztof Sitarz, Marek Jarosz… Z pewnością nie jest to pełna lista Kolegów myśliwych, dzięki którym można było np. organizować Bale Myśliwskie – bardzo cenione przez uczestników, Jubileusze Koła – pełne klasy i rozmachu, polowania dewizowe –poprawiające w sposób znaczący finanse Koła, polowania zbiorowe, które przebiegały zawsze bezpiecznie itd Ad. Polowań dewizowych – często gościliśmy myśliwych z Danii, którzy upodobali sobie atmosferę naszego Koła, dobrych podprowadzających, serwowane dania itp. Muszę tu wspomnieć o bezsprzecznym udziale w tworzeniu właściwej atmosfery wokół polowań dewizowych, mojej córki Adrianny, która przez wiele lat była tłumaczem podczas tychże polowań. Rene Frandsen ze swoją grupą byli przyjaciółmi Koła i b.często, efektywnie u nas polowali. Rene nawet przyjechał do Pasłęka, aby uczestniczyć w obchodach Jubileuszu 70-lecia Koła….Wspomnieć należy również o Paniach, które prowadziły rachunkowość – Wisia, moja żona i Basia Adamczyk, serdecznie Paniom dziękuję za zaangażowanie, kompetencję i rzetelne prowadzenie przez lata /w różnych okresach/ rachunkowości Koła.
Nie mogę pominąć współpracy n/ Koła z Zarządem Okręgowym w Elblągu. Przez wiele kadencji, Koledzy z naszego Koła, głównie Tadeusz Rudziński, moja skromna osoba i wielu innych – uczestniczyliśmy aktywnie w pracach Zrzeszenia, w poszczególnych Komisjach, Radzie Okręgowej itp. Miałem w związku z tym okazję poznać i współpracować z niebywale wspaniałymi Myśliwymi i pasjonatami łowiectwa, Zygmunt Rozmiarek, Henryk Szkutnik, Wieńczysław Tylkowski, Stanisław Łaga, Jerzy Józefiak i wielu innych…. A także Bolesław Szatrański, Andrzej Czapliński , Kazimierz Olechnowicz, synowie Henia Szkutnika / o wiedzy godnej podziwu/ … A, przeurocze Panie, pracujące w administracji Zarządu: p. Zosia , p.Elżbieta, p.Halinka…naprawdę wspaniałe czasy, wspaniali Ludzie !!
A Koledzy z sąsiadującego i współpracującego z nami Koła łowieckiego „Bóbr” w Pasłęku, koła wielce zasłużonego w Elbląskim Zrzeszeniu z równie wspaniałymi Łowcami: Stanisław Pankalla, Jerzy Przybylski, Tadeusz Lewiecki, Zenon Ficak …. I obecnie działający – Zdzisław Rutkowski, Grzegorz Orłowski, Jerzy Łacina i wielu, wielu innych.
Przepraszam, że być może nie wspomniałem o Wszystkich Kolegach w tych jakże skrótowych wspomnieniach. Pragnę serdecznie podziękować myśliwym naszego Koła, funkcyjnym i pozostałym, Kolegom z Elbląskich Kół, itd. Cieszę się, że mogłem z Wami dzielić tą ,jakże piękną przygodę.
Darz Bór
Andrzej Kutkiewicz / luty 2022 r./